Prawica strażnikiem pluralizmu? Koniec demokracji liberalnej? Co łączy wybory prezydenckie z #TakDlaCPK?
Odpowiedzi w 3 polecanych materiałach!
1. Prawica XXI wieku musi zwalczać urawniłowkę
Wydawało mi się, że znam wszystkich ludzi w Polsce, którzy myślą o prawicy i jej roli podobnie jak ja. Nawet smuci mnie, że jest ich na tyle niewielu wielu, że mam poczucie, iż większość znam osobiście ;-).
Tymczasem w „Dzienniku Gazecie Prawnej” ukazał się inspirujący tekst pod wszystko mówiącym tytułem: „Konserwatyzm w obronie pluralizmu”.
Autor, nieznany mi dotąd prof. Konrad Werner z Wydziału Filozofii UW, przekonuje, dlaczego to konserwatyści powinni stać się dzisiaj głównymi adwokatami pluralizmu, zróżnicowania, decentralizacji.
Celnie i ciekawie argumentuje przeciwko temu, co nazywa „instytucjonalną monokulturą”. W praktyce – kryje się za tym świat „liberalizmu na sterydach” i cancel culture. Nie będę streszczał, tylko zachęcam do sięgnięcia po ten tekst. Wśród kontekstów i bohaterów – ważna książka „Umówmy się na Polskę”, Roger Scruton, Jan Rokita i Marcin Matczak, a także reforma Unii, odporność na dezinformację oraz polskie i amerykańskie spory prawno-ustrojowe.
Oczywiście tekst to marzenia, które się raczej nie ziszczą. Wbrew wszelkim ideowym fundamentom – wobec decentralizacji i pomocniczości polska prawica AD 2024 pozostaje nieufna.
Najlepszym tego dowodem jest i będzie kształt kampanii samorządowej. W teorii – PiS mógłby w niej ugrać całkiem sporo. To wybory szczególnie przez dzisiejszy „lud pisowski” lubiane. Przez długie lata III RP frekwencja na wsiach i najmniejszych miastach była w nich wyższa, niż w stolicach województw i metropoliach. A tymczasem wszystko wskazuje na to, że główna formacja opozycji zbierze w nich bezprecedensowe bęcki…
Może te bęcki są potrzebne i przyniosą programowe otrzeźwienie?
2. Koniec demokracji liberalnej
Galopująca natura naszej komunikacji sprawia, że zbyt rzadko jesteśmy dziś w stanie zrozumieć przełomową naturę konkretnych momentów w procesach, które w ostatnich latach przyspieszają. A jednak powinniśmy próbować je uchwycić, bo to często ostrzeżenie przed powielaniem tych samych błędów w przyszłości.
Niedawno na łamach „Nowej Konfederacji” ukazał się mój dość obszerny tekst, w którym stawiam mało odkrywczą tezę, że demokracja liberalna się w Polsce skończyła.
Kluczowym zagadnienie artykułu jest jednak pytanie kiedy się to wydarzyło. Nie stało się to, według mnie, ani z momentem objęcia władzy przez PiS, ani też po jej utracie i z początkiem rządów Koalicji 15 października. Kiedy zatem?
„Eskalacja napięć politycznych, którą nastąpiła wraz ze zmianą władzy, stawia w świetle reflektorów to, co dokonało się bowiem już jakiś czas temu – dokładnie w pierwszym roku pandemii. To wówczas już nie tylko prawica, ale i obóz lewicowo-liberalny pożegnał się ze złudzeniami merytokracji, rządów prawa i liberalnej demokracji oddając hołd nielimitowanej woli politycznej, decyzjonizmowi i logice stanu wyjątkowego” – przekonuję w artykule.
„Te doświadczenia tylko umocniły u polityków poczucie atrakcyjności realiów stanu wyjątkowego. »Pandemia, a później wojna, sprawiły, że rzeczy, które należałoby robić w dwa miesiące, a robiło się w praktyce w dwa tygodnie, zaczęły być robione w dwa dni, a politycy oczekiwali ich dowiezienia w dwie godziny« – usłyszałem później od jednego z wysoko postawionych urzędników z »centrum rządu« – przypominam.
Zachęcam do lektury całości. Za darmo, ale trzeba się zalogować.
3. Prezydenckie prognozy
Z kolei w minionym tygodniu na tapet trafiły prezydenckie prognozy. W dużym artykule na łamach Klubu Jagiellońskiego próbuję odpowiedzieć na moim zdaniem wcale nieoczywiste pytanie, dlaczego sensacyjna giełda nazwisk – Andrzejczak, Stanowski, Gawryluk – ruszyła na 1,5 roku przed samym głosowaniem. To ciekawsze i ważniejsze dla zrozumienia dynamiki politycznej, niż zastanawianie się nad potencjałem tych nazwisk.
„Wraz z radykalną depisizacją rośnie poczucie jałowości PO-PiS-owskiego sporu. Charakterystyczne dla tej emocji zdają się być nastroje wokół CPK i atomu. Coraz większa rzesza niechętnych wobec PiS wyborców nie odnajduje się w logice, w której rozwojowe projekty są poddawane w wątpliwość tylko z uwagi na rzekome pochodzenie z nieprawego, PiS-owskiego łoża. Tęsknota za »kandydatem trzeciej opcji« ujawnia chęć przekroczenia takiego fałszywego rozumowania” – przekonuję.
Zachęcam do lektury – tym razem bez „log-walla”.
A kto nie chce czytać – może obejrzeć i posłuchać. Na kanwie tekstu nagraliśmy też z Pawłem Musiałkiem i Bartkiem Brzyskim rozmowę, która jest dostępna na YouTube i Spotify.
Do następnego! Liczę, że tym razem bez zdrowotnych opóźnień ;-).
Super, że wracasz!