Przeciwko totalnej opozycji.
Jeśli prawica nie chce spędzić 8 lat w butach nieskutecznej opozycji musi zaproponować alternatywę wobec modelu totalnej opozycyjności.
Strategia eskalacyjna nowej władzy ma wpędzić opozycję w pułapkę radykalnej retoryki w chwili, gdy elektorat labilny nie jest jeszcze na nią gotowy. Używana dziś zdezawuuje się i będzie nieskuteczna za rok czy dwa, gdy rozczarowani będą szukać języka do opisania swego zawodu.
Mówiąc dosadnie – w interesie Donalda Tuska jest zapędzić dziś PiS w róg krzyczenia o zamachu stanu, puczu, końcu demokracji i Konstytucji, drugiej Białorusi.
Dokładnie w tym narożniku znajdowała się anty-PiSowska opozycja w pierwszej kadencji rządów PiS, co poskutkowało rekordowymi wynikami wyborczymi partii Kaczyńskiego w 2019 roku.
Zmiana nastrojów przyszła dopiero po roku 2020, gdy wpierw pandemia i wyrok TK, a potem kłopoty gospodarcze związane związane z zarazą i wojną pozwoliły ówczesnej opozycji zmienić retorykę na ostatecznie dużo bardziej skuteczną.
Jeśli prawica nie chce chodzić 8 lat w butach niedawnej nieskutecznej totalnej opozycji, to wbrew intuicji i swoim argumentom powinna co najmniej grać na dwóch fortepianach. Budować narracje odpowiedzialności, kompromisu, pozytywnych rozwiązań, nawet naprawy własnych błędów.
Dwa pierwsze przykłady? Powiedzenie „sprawdzam” narracji rzekomego przywracania ładu konstytucyjnego.
Jak to zrobić? Konkretnie projektami dwóch ustaw. Oddającym kompetencje w mediach publicznych KRRiT i proponującym kompromis ws. TK poprzez uwolnienie go od problemu 3 negowanych sędziów.
Jeśli nowa większość to zaakceptuje (mało realne) to w obu organach nominaci ośmiu lat „dobrej zmiany” zachowują większość. Jeśli nie: fałsz retoryki praworządności zostanie obnażony i labilni choć częściowo dostrzegą, że nowa większość hołduje nie konstytucji, a politycznej sile.
Inaczej poza bańkę PiSowską nie dotrą nawet takie oczywiste argumenty jak decyzja sądu rejestrowego ws. zmian w mediach publicznych.
Naturalnym kandydatem do bycia gospodarzem tego nurtu jest oczywiście prezydent Andrzej Duda, choć pewnie powinien on mieć też swoich reprezentantów w partii i klubie parlamentarnym. Z pewnością wymaga to jednak od głowy państwa bardziej proaktywnego działania niż dotąd.
To też jedyna droga, by wywołać jakiś ferment w nowej koalicji. Wraz z Konfederacją i PSL PiS jest w stanie PUNKTOWO przełamywać większość. Szanse są małe, ale większe niż marzenia ściętej głowy o pełnoskalowej wolcie WKK. Warto kupować los. Dla Polski, bo jest niebezpiecznie.
Zresztą prawdę mówiąc nie o wyborcze powodzenie prawicy tu chodzi w pierwszej kolejności. Model totalnej opozycji, choć zgodny z duchem czasów, jest szkodliwy dla wspólnoty i państwa. Bez względu na to kto rządzi i kto jest w opozycji. Tak samo uważałem przez „osiem ostatnich lat”, tak samo będę uważał dziś.
Czy odejście od niego przez polską prawicę jest możliwe?
Raczej mało, bo zewnętrzne uwarunkowania (pogłębienie polaryzacji, spory legitymizacyjne, zastępowanie „centroprawic” prawicą znacznie bardziej anty-establishmentową, przynajmniej retorycznie) pokazują, że właściwie na całym Zachodzie idzie to w innym kierunku. Wystarczy spojrzeć na nastroje i wyniki prawicy w USA, Niemczech, Francji…
Ale cóż nam pozostało, jak nie przywołać gabisiowy toast „za niebywałe powodzenie naszej beznadziejnej sprawy”?
__
Tekst o „bizonie na Wiejskiej” wywołał pewien ferment i sporo zaproszeń medialnych. Dziękuję za każdą rozmowę i dobre słowo. Na jego kanwie byłem m.in. w Radio Wnet (Spotify), Polskim Radiu 24, Radiu Poznań. Rozmawiałem też z „Do rzeczy”. Poza tym zadebiutowałem w „neoTVPInfo”, ale w nieco innym, choć pokrewnym temacie. To pewnie temat na inny wpis.
Szczególnie dziękuję za zaproszenie do „Układu otwartego” Igorowi Janke, bo tam na kanwie tekstu mogliśmy pogadać najdłużej i w delikatnym chociaż oderwaniu od bieżączki, patrząc na sprawę najbardziej systemowo. Rozmowę znajdziecie na YouTube, a kto woli – na podcastach.